Pokolenie wizerunku

Daaawno mnie tu nie było, niestety jak nachodzi mnie wena, to zawsze jest to środek nocy i zazwyczaj nie mogę sobie wtedy pozwolić na pisanie, bo to kilka godzin snu w plecy. Spanie, czytanie i pisanie dla mnie najważniejsze, jednak jeżeli rano trzeba wstać, to to pierwsze jest priorytetem. Tak tylko się usprawiedliwiam, na wypadek, gdyby była tu choć jedna osoba, która czeka na moje wpisy.

Często ostatnio powtarzam, że nie pasuję do tego świata. Patrzę na to, co mnie otacza, na ludzi, starszych i młodszych, zwłaszcza tych młodszych. Czasy Internetu zrobiły z dzieci ludzi, dla których wizerunek i cała jego otoczka są najważniejsze. Mam 20 lat a czuję się staroświecka. Dziś 13- latki mają na twarzach pełny zestaw kosmetyków, buty na obcasach i srajfony. Pominę już to, że obecnie dla młodych ludzi najważniejsze jest to, żeby telefon nie zacinał się przy przeglądaniu Facebooka co 5 sek., choć to mnie przeraża. Ale patrzę na siebie i na te dziewczynki z gimnazjum i… kurde. W ciągu ostatnich kilku dni tak bardzo uderzyło mnie to, na czym te dzieci dziś się skupiają, że muszę to z siebie wyrzucić.

Zaledwie tydzień temu siedząc w kolejce u lekarza i czytając książkę, słyszałam rozmowę matki z córką. Zwróciłam wcześniej uwagę, że dziewczyna przyszła z mamą, ale to, że ja do lekarza chodzę sama nie znaczy, że inni też muszą. ’Pewnie w ciąży’- pierwsza myśl. Druga- ‘Bez przesady, może mama przyszła z nią, żeby po prostu dotrzymać towarzystwa, bo nudziłoby jej się samej w domu’. Dziewczyna siadając obok mamy, wyciągnęła z torebki, jakżeby inaczej, swojego ajfona i zaczęła pokazywać rodzicielce zdjęcia, głośno je komentując. ‘To na osiemnastce kolegi x, to z kolegą y, to na domówce u koleżanki z, to po imprezie z x,y i z’. Czasem śmiały się razem z tego, co zobaczyły. W pewnym momencie usłyszałam ‘o, a to twoja nawalona córeczka’, a mamusia… hihihi. No, bo przecież to takie zabawne zobaczyć pijaną nastoletnią córkę. Mam 20 lat i o ile otwarcie mówię mamie, kiedy idę wypić, o tyle jeśli wracam w troszkę gorszym stanie, staram się to ukryć. Tutaj znowu stwierdzam, że chyba jestem staroświecka, bo nie pokazuję mamie zdjęć z imprez (o, zgrozo!) i w dodatku nie chwalę się jej naocznymi dokumentami swojej nietrzeźwości, a moja mama nie śmieje się z tego.

Weszłam w końcu do gabinetu i kiedy rozmawiałam z Panią doktor, przyszła położna i przyniosła papierek, który położyła na biurku obok mnie. Nie jestem ciekawska i nie pcham wszędzie nosa, ale to, co widziałam na korytarzu, zniesmaczyło mnie i wyrobiło powierzchowną opinię oraz przypuszczenia z racji tego, jaki to był lekarz. Chyba potrzebowałam poparcia w swoich osądach, więc zerknęłam na papierek. Karta ciąży pani rok ode mnie młodszej, a właściwie prawie dwa, bo widziałam jej pesel i 18-ste urodziny miała wtedy, kiedy ja już powoli myślałam o swoich 20-stych. Wiem, wiem… Nie znam jej historii, nie mam prawa osądzać. Dziewczyna przez pół godziny mówiła tylko o imprezach, chwaląc się matce swoimi zdjęciami po pijaku i razem się z tego śmiejąc, przy czym nie wymieniła choć jednego męskiego imienia przynajmniej dwukrotnie. Tak bardzo młodzież próbuje zrobić z siebie bogatych i modnych kupując ajfony i chodząc w markowych ubraniach, ale nie zastanawiają się przy tym, co reprezentują swoim ‘byciem’, tym co mówią, jak mówią, o czym mówią. Wstrząsnęło mną to chyba aż za bardzo, nic mi tu nie pasowało. Rozumiem, teoretycznie dziewczyna pełnoletnia, może ma stałego chłopaka itd, choć jestem prawie pewna, że to dziecko taty nie będzie widywało zbyt często. Ale zachowanie jej mamy… dziecko dostawało od niej poklask do takiego trybu życia. Wiem, dziecko musi się wyszaleć itp., ale skoro dochodzi do tego ciąża, to chyba czas dorosnąć i rodzice powinni to uświadomić, zamiast chichotać razem z nim oglądając zdjęcia z imprezek.

Parę dni temu, siedziałam w pracy i rozmawiałam z kilkoma osobami, młodszymi ode mnie o kilka lat. W pewnym momencie minęła nas dziewczyna, witając się z moimi rozmówczyniami, po czym domyśliłam się, że jest w podobnym wieku. Zapytałam o to i byłam w ciężkim szoku, bo ta dziewczyna miała na sobie pełny zestaw makijażu. Pudry, róże, nie wiem co jeszcze tam zobaczyłam, bo nie bardzo się na tym znam, ale jej mocny makijaż, mocno mnie uderzył, ona miała jakieś 15 lat. Ja niedawno kupiłam sobie pierwszy w życiu fluid... chyba jestem mocno zacofana.

Dziś na Facebooku zobaczyłam post dziewczyny ze zdjęciem. Było na nim widać niewiele- oko i brew. Dziewczyna ‘z góry przepraszała za brwi’ i tłumaczyła się, że niedługo idzie do kosmetyczki, po czym pytała kobiety, co myślą o jej rzęsach. Weszłam na jej profil z ciekawości- miała nie więcej niż 15 lat.

Na tej samej grupie widziałam zdjęcie kosmetyków, przy którym kobieta zapytała o cienie z Avonu, byłam pewna, że to były cienie do brwi, bo na zdjęciu widać było tylko zamknięte pudełko. W końcu dziewczyna, która wstawiła zdjęcie odpowiedziała, że to-uwaga-puder. To dziecko miało nie więcej niż 14 lat.

Ja się pytam- gdzie dzieciństwo?

Jest czas na pampersy, nocniki, zabawy w chowanego, koniec zabaw, bo to wstyd i wychodzenie tylko po to, żeby porozmawiać, pierwsze miłości. Dopiero po tym przychodzi czas na szpilki i obcasy, strojenie się, malowanie. Dzisiejsze dzieci wstydzą się być dziećmi. 14-latki wyglądają nawet na 20-tki. Nie ma okresu zabaw, bo wraz z przerzuceniem się z nocnika na kibelek, zdejmują dziecinne buciki i z czasem, zbyt szybko, upodabniają się do dorosłych kobiet. Nie ma stopniowego wchodzenia w dorosłość. Dzisiaj dziewczynki nie malują się z czasem coraz mocniej, zaczynając od tuszu do rzęs tak jak ja i moje rówieśniczki. One od razu szpachlują twarz ciężkimi, niekoniecznie dobrymi i dobrze dobranymi kosmetykami, dodając sobie kilka lat, w dodatku często robiąc to nieumiejętnie w taki sposób, że chciałoby się powiedzieć (moje ulubione powiedzenie): ‘ładny masz makijaż’ zamiast ‘ładnie wyglądasz’.

Drogie 13-,14-,15-,16-,17-latki, bądźcie dziećmi! Wiem, że mając 17 lat człowiek czuje się już bardzo dorosły i faktycznie niekoniecznie nadal jest dzieckiem takim, jak w wieku 14-stu lat. Ale nie dodawajcie sobie lat makijażem i ubiorem, bo najważniejszym waszym atutem jest to, że jesteście takie młode. Mam nadzieję, że jeszcze wrócą pokolenia, które mając po 13 lat będą się czołgały po dachach, bawiąc się w chowanego.

Komentarze

  1. Hej, fajny wpis! Bardzo przyjemnie mi się czytało
    P.S.
    Wiedz, że są osoby (takie jak ja), które czekają na posty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. o jejku, jak miło! w takim razie zapamiętam i będę wysyłać linki na fb, jak napiszę coś nowego :) mam parę pomysłow i postaram sięzrealizować te tematy szybciej, niż za kolejne 3 miesiące :D dziękuję! :) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Stanisław Górny20 kwietnia 2017 13:09

    Ja też czuję,że nie pasuję do tego świata,moje wartości i zasady zdecydowanie są nie dzisiejsze,ale i nie chcę być taki jak większość... Pozdrawiam cię serdecznie. Stasiek z www.stanislawgorny.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w szoku, że jest to tak dobry tekst. Uwierz mi, że ja również czuję się inaczej, jakbym nie pasowała tutaj. Do tego świata, jakbym się urwała z księżyca. Rozumiesz? To jest straszne czasem. Ale jednak może tak ma być. Każdy musi mieć swoje miejsce na ziemi, ja również. Znajdę je!
    Mogę to sobie obiecać.
    Cudowny wpis!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja jestem w szoku, że ktoś tak mocno mnie chwali! Ogromnie mi miło, jeden z najmilszych komentarzy, jakie dostałam i na pewno jeden z tych, które zapadaną mi w pamięci na dłużej :-)
    To dobrze, że nie pasujesz do tego świata-to znaczy, że nie idziesz za całą tą modą, nie podążasz ślepo za innymi, którzy ślepo naśladują pustą modę, która jest niczym, poza tym, że ktoś po prostu powie 'to jest modne'. Takie osoby przywracają mi wiarę w ludzi, dziękuję! :-) pozdrawiam gorąco i zapraszam tu częściej! :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Weszłam na Twojego bloga i od razu poznałam- to Ty! Ta, która dzisiaj wkradła się w moje serce przepięknym tekstem o miłości. Tym bardziej mi miło, że tak chwalisz mój wpis, pochwała od Ciebie, to nie byle co! :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako nastolatka sie malowałam, jako nastolatka pierwszy raz ufarbowałam włosy, jako 20 latka latałam na szpilkach. I co? I bez sensu to bło. Teraz mam 40, prawie sie nie maluje i latam w trampkach. I czuje sie dobrze ze sobą. Kiedys musiałam coś udowadniać światu, teraz świat musi postarać sie dla mnie. Tylko ze do tego zazwyczaj trzeba dorosnąć, dojrzeć, fajnie jeśli bez konsekwencji. Ale rożnie bywa, moja znajoma urodziła przed maturą i nic złego sie nie stało. Teraz sama przestrzega syna przed błędami młodości (ma 20 lat!). Tyle ze 90 procent zawala sobie zycie, albo temu dziecku o ktore nie umie zadbać. Fakt - przeraża mnie że najważniejsze sa teraz gadżety, posiadanie odpowiednich rzeczy, marek,. Juz w pierwszej klasie podstawówki dziewczynki zwracają uwagę na to w butach jakiej firmy chodzą koleżanki! W takich chwilach ciesze sie ze mam 6 letniego syna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Do tego trzeba dojrzeć- DOKŁADNIE! Trzeba dojrzeć do tego, aby nie wstydzić się pokazać światu bez makijażu, żeby słuchali Cię z powodu tego, co i jak mówisz, a nie tego, że chodzisz w markowych ubraniach. Mam nadzieję, że te dzieci też w końcu do tego dorosną i będą miały większe wartości, niż wygląd i lans. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Urodziłam się jeszcze w dobrym momencie. Wiadomo, że dzieciaki zawsze będą próbowały się "uwydoroślić", ale to co dzieje się teraz... Ale cóż, kiedyś ci młodzi dorośli zrozumieją, że tak naprawdę zmarnowali swoje życie udając kogoś, kim później już muszą być. Dziecko udające dorosłego zawsze może zmyć makijaż albo zmienić zachowanie. Natomiast dorosły udający dziecko...no cóż...wszyscy wiemy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda tylko, że te dzieci otworzą oczy, kiedy już nie będą dziećmi, nie wiedzą co tracą, kiedyś będą tęsknić, że woleli latać po sklepach za markowymi ciuchami, zamiast bawić się w chowanego

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj kochana. Cieszę się, że udało mi się odwiedzić tak mądrego bloga. To jest pierwszy wpis jaki przeczytałam, ale za chwilę wgłębię się w inne teksty Twojego autorstwa, bo aż mam niedosyt.
    Wracając do tematu. W zupełności się z Tobą zgadzam. Jest wiele kwestii, których nie rozumiem, ale co mnie osobiście bardzo dotyka, a właściwie może bardziej ja tego po prostu nie rozumiem, jest fakt iż tak jak wspomniałaś: "Dzisiejsze dzieci wstydzą się być dziećmi. 14-latki wyglądają nawet na 20-tki. Nie ma okresu zabaw, bo wraz z przerzuceniem się z nocnika na kibelek, zdejmują dziecinne buciki i z czasem, zbyt szybko, upodabniają się do dorosłych kobiet. Nie ma stopniowego wchodzenia w dorosłość."
    Wydaje mi się, że to wynika przede wszystkim z wpływu mediów. Dzisiejsze 'dzieci' wychowują się właściwie na telefonach. tabletach, przeglądając multum zdjęć wyretuszowanych, wymalowanych Panienek... Teraz najważniejsze jest by kobieta byłą jak najbardziej wykonturowana... W końcu życie opiera się tylko na tym, by jak największa ilość 'facetów' na Nas spoglądała.
    Podobnie jak Ty ja niedawno zakupiłam swój pierwszy podkład, a kończę zaraz 21 lat. Wydaje mi się, że wyglądam młodziej od tych wymalowanych 15 latek.
    Dzisiejsze dzieci nie czytają książek, a hasztagują zdjęcia, pragną być 'popularne', wielbione przez tłumy. Youtube, instagram.
    Kiedyś w wieku 15 lat czytało się książki przygodowe i skakało całe dnie w gumę, potem biegło się na obiad.
    Smutne czasy... Ja się bardzo cieszę, że nie weszłam w tą całą brokatową, kiczowatą otoczkę. Pełną sztucznych relacji i perfekcyjnie obrysowanych ust.
    Choć patrząc jak dzieci traktują swoich rodziców, nie doceniając tego co mają, bo pragną więcej i więcej, łapię się za głowę i nie dowierzam.
    Modne buty, najdroższe telefony.

    Pozdrawiam i życzę rozwoju <3
    Ps. Czuję jakbym znalazła bratnią duszę, bo myślenie w młodym wieku przychodzi wielu osobom z trudem :) Jesteś bardzo mądra!

    OdpowiedzUsuń
  12. Najwspanialszy komentarz jaki kiedykolwiek dostałam, aż mi się łezka zakręciła i czytałam kilka razy, bo nie mogłam uwierzyć, że ktoś mnie tak chwali! :-)
    Smutne jest to, że te biedne dzieci nie zdają sobie sprawy z tego, że ludzie w reklamach są poprzerabiani w Photoshopach i że to praktycznie niemożliwe wyglądać tak w rzeczywistości. Jesteśmy ostatnimi rocznikami wychowanymi na podwórku i cholernie współczuję dzisiejszym dzieciom, że tego nie znają, jednocześnie ubolewając nad tym, że nawet nie wiedzą, co tracą, bo nie wiedzą jak to jest żyć bez komputera, internetu, telefonu.
    Mam nadzieję, że będziesz tu wpadała częściej, ja jeż będę odwiedzać Twojego bloga regularnie! Pozdrawiam i również życzę powodzenia i dalszego rozwoju! :-) :-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Teraz 14-15 latki chodzą na imprezy, piją alkohol, palą papierosy... Ja w ich wieku biegałam za piłką, a o używkach nawet nie myślałam. Świat się zmienia, dzieci szybciej dorastają, ale czy należy się z tego cieszyć? Trudno odpowiedzieć na to pytanie.

    Pozdrawiam
    indiscrett.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Dawno nie czytałam równie interesującego i wciągającego postu. Zgadzam się, że teraz dzieci szybciej dojrzewają, choć dla mnie dzieckiem jest każda istota poniżej 26 lat, bo perspektywa zmienia się z wiekiem :)
    W latach 90-tych ani dzieci ani młodzi ludzie nie mieli telefonów komórkowych, wystarczyła karta do automatu telefonicznego albo telefon stacjonarny w domu. Internet nie był wówczas wszechobecny, chyba tylko firmy i korporacje z niego korzystały. A my żyliśmy i dorastaliśmy szczęśliwie :D
    Kiedy miałam 20 lat nie wolno mi było chodzić na imprezy ani pić alkoholu i jestem za to wdzięczna :)
    http://www.altealeszczynska.blog

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobre słowo od Pani, to dla mnie zaszczyt! :-)

    Jestem jednym z ostatnich roczników, które wychowały się bez telefonów i szkoda, że telefon w ogóle powstał, dając tyle możliwości poza dzwonieniem i napisaniem krótkiego SMSa. Ale skoro już powstał, praktycznie niemożliwe jest żyć bez niego i to jest smutne.
    Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że ten tekst zawiera sporo błędów. Szkoda także, że Ty sama mając 17 lat nie byłaś dzieckiem. Chyba, że według Ciebie dzieci piją alkohol?

    OdpowiedzUsuń
  17. Wytknij mi wszystkie błedy, z chęcią czegoś się od ciebie nauczę, jeśli jest czego. Nie twierdzę, że jestem mistrzynią i błedów nie popełniam, wręcz przeciwnie- ciągle się uczę.
    Czy ja twierdzę, że nie byłam dzieckiem? Mało która osoba w wieku siedemnastu lat ma za sobą takie przeżycia, jakie miałam ja, nie znasz mnie, więc nie porównuj mojej dojrzałości z przeciętnymi nastolatkami ;) Uwierz mi- w wieku 17-stu lat nie chodziłam z pełnym makijażem i miałam w głowie ważniejsze sprawy, niż wygląd. I wiedziałam o życiu trochę więcej niż dzieci, które wszystko mają podłożone pod nos, a rodzice kupują im nowego ajfona w dniu premiery :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Poruszasz bardzo interesujący temat. Muszę przyznać, że fajnie, obrazowo to opisałaś.
    Mam o kilka lat młodszą siostrę. I muszę przyznać, że - choć wcale nie minęło wiele czasu - dzisiejsi gimnazjaliści to już zupełnie inni ludzie. Choć również, przynajmniej w teorii, reprezentuję tzw. pokolenie kciuka, przeraża mnie to ciągłe siedzenie w smartfonach. Mam czasem wrażenie, że świat niektórych nastolatków zupełnie się tam przeniósł. Snap i Fejs to dzisiejsze podwórka. No bo po co się spotykać, skoro można założyć grupową "konfę"?
    Pół biedy jeżeli mówimy o makijażach, szpilkach itd. Przerażające jest to, w jak młodym wieku nastolatki (a w zasadzie jeszcze dzieciaki) sięgają po używki typu papierosy, alkohol. Jakiś czas temu zajmowałem się tym tematem dla mojej redakcji. Podczas zbierania materiału spotkałem się z przypadkami, że po dymka sięgał nawet ośmiolatek z podstawówki.
    Jak dla mnie takie zachowania są bardziej infantylne niż dorosłe. Bo dorosłość to odpowiedzialność, stabilizacja i wyczucie. A nie bieganie w 20-centymetrowych szpilkach i przykrótkiej sukience z butelką wódki w ręku.

    Pozdrawiam,
    Michał z https://fundamenty-kulakowski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję i cieszę się, że Ci się podoba :-) Ja osobiście znam ludzi, który palili mając 9 lat. Mimo, że to było kilka lat temu, nadal nie mieści mi się to w głowie. Znowu muszę to stwierdzić- nie pasuję do tego świata... ;-)
    Dobrze, że mi o sobie przypomniałeś. Idę poczytać Twoje opowiadania przed snem :-P

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie szokuję mnie to, ponieważ czysta, brudna prawda :)
    Ostatnio siedzę na przerwie (chodzę do 2 technikum), a chłopak obok opowiada,że jego kolega z gimnazjum ma dziewczynę z podstawówki i oni już zaczęli ze sobą współżyć... o mało co nie spadłam z tej ławki.
    Nie mogłam uwierzyć w głupotę ludzi... Ja w podstawówce wychodziłam ze znajomymi na pola i się goniliśmy, wtedy nawet nie wiedziałam co to te wszystkie make-up... Gdzie są rodzice, aby uświadomić problem?
    Jak zdarzy mi się pomalować oczy to jest wielki"łał"...
    Nie lubię nosić na sobie zestawu małego tynkarza.
    Chcę być sobą... Może pięknością nie świecę, ale na pewno naturalnością. Też jestem staroświecka. Nie interesują mnie imprezy, na których można upić się do nieprzytomności. Według mnie jest więcej wartościowych zajęć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. ~Patryk Strojny27 kwietnia 2017 21:29

    Powiem tak: Rozumiem rozterki. Choć wcale nie świadczą o tym, że się nie pasuje do tego świata. Po prostu każdego coś gorszy w większym stopniu.

    Też mam kilka takich rzeczy jak np: zmienianie partnerów jak rękawiczki. Irytuje mnie to i przeraża. Ale tak naprawdę każdy powinien swoje przeżyć. Zarówno radości, jak i błędy. Poczuć się na tyle źle z tym, co robi, żeby zrozumiał, że w gruncie rzeczy nie leży to w jego naturze, a robił to wbrew sobie, by osiągnąć coś, czego swoim sposobem zwykle by nie osiągnął.

    Ale też stylu bycia ludzi nie zmienimy prostymi frazami: "Nie trzymaj się tego, bo to niesie ze sobą takie, a takie konsekwencje." Poza tym, czasami warto się zastanowić, czy wypunktowywanie innych nie jest zabiegiem, który bardziej ma właśnie nas dowartościować, że jesteśmy ponad tym, a nie być wartościową publicystyką. Jeśli nieinwazyjne jest to w ogólny rozwój i pokój, nie ma co tracić zdrowia na pokrętność innych. Każdy musi swoje szaleństwa przebrnąć. ;)

    Pozdrawiam,

    Dewiacyjny z http://pacyfistycznirewolucjonisci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. 'nie lubię nosić na sobie zestawu małego tynkarza' rozwaliłaś mnie tym bardzo! :-D
    Jesteś tak wspaniałym i mądrym człowiekiem, że czytając Twoje komentarze na moim blogu zapominam, że to mój blog i czuję, jakby Twoje komplementy w moim kierunku bardziej komplementowały Ciebie :-) :-*

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo mądrze napisane! Ja też nie popieram zmieniania partnerów jak rękawiczki, ale często ludzie nie robią tego wbrew sobie. Robią to i chcą tego, po prostu nie zdają sobie sprawy, że jest to zakorzenione w ich psychice na podstawie jakiś patologii, najczęściej z dzieciństwa.
    Nie oczekuję, że swoim blogiem zmienię świat. Nie mam też zamiaru dowartościować się wytykaniem wad innym. Nie znasz mojego charakteru i nie powinieneś mi tego sugerować. Pisanie jest moją pasją i założenie bloga było dla mnie wielkim krokiem do przodu, bo mnóstwo czasu zajęło mi odważnie się, żeby zacząć pokazywać ludziom, jak piszę. Wiem, że najlepiej byłoby, gdybym prowadziła milionowego bloga modowego, albo pisała pseudo mądre teksty zawierające 50 słów, dodając przy tym kilkanaście swoich zdjęć do każdego posta, żeby pokazać, jaka ze mnie modelka.
    Ja pisze o tym, co mnie boli w dzisiejszym życiu. Tak trudno znaleźć dziś takiego bloga...
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. masz talent literacki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Walenting

Bierzmy przykład z Roberta!

Każdy z nas jest sobie Bogiem