KRÓTKI WSTĘP

Witam!
Na początek opowiem Wam w skrócie moją historię. Z wielkim naciskiem na ‘w skrócie’, bo gdybym mogła, skończyłabym pisać pewnie po 3 dniach, tylko kto by to wszystko przeczytał? :)
Mam nadzieję, że znajdą się chociaż dwie osoby, które będą na bieżąco czytać to, co mam do przekazania.

Oto historia mojego życia W PIGUŁCE:

Zawsze od lalek wolałam resoraki, samochodziki z otwieranymi drzwiami i zdalnie sterowane samochody, to był mój prawdziwy raj! Niestety nigdy nie miałam własnego samochodu, bo kto kupowałby małej dziewczynce samochody zamiast lalek? Na szczęście wychowałam się z Bratem. Cieszyłam się, kiedy dostawał w prezencie samochód na pilota. Razem mieliśmy z tego ogromną frajdę, może dlatego wolałam samochody, bo lalkami nie chciał się ze mną bawić ;)
Uwielbiałam bawić się z Bratem żołnierzykami. Chciałam być saperem, albo pracować w wojsku, to były moje marzenia w wieku około 10 lat. Potem przyszedł pomysł, że będę negocjatorem, ale z tego szybko zrezygnowałam, bo doszłam do wniosku, że za dużo by ode mnie zależało.
Nietypowe to wszystko, wiem :)
Zawsze grałam z kolegami na podwórku w nogę. Byli starsi i często mocno obrywałam, ale zawsze byłam twarda i prawie nigdy nie płakałam. Chociaż, jak teraz sobie przypomniałam ich zatroskane miny i zmartwienie wymalowane na twarzy, zaczęłam żałować, że tak rzadko pozwalałam sobie na to patrzeć.
Ile znacie dziewczyn, które lubią grać w piłkę nożną? Pewnie niewiele.
Oczywiście, jeżeli przebywałam w towarzystwie chłopaków, to interesowały mnie też motory. Niestety zdalnie sterowanego ścigacza, czy crossa nigdy nie mieliśmy, nawet nie wiem czy coś takiego w ogóle jest :)
Byłam, tak mi się do niedawna wydawało, szczęśliwym, beztroskim dzieckiem, ale to kolejny temat, który pewnie będzie tak samo rozwinięty, jak ten.

Dziwne Coś (nadal nie potrafię tego nazwać)
W pewnym momencie, w mojej głowie pojawiła się myśl „narkotyki to największe zło.” i do dziś nie mam pojęcia, skąd to się wzięło. Zawsze był to dla mnie odległy świat, myślałam, że pojawiają się one tylko w filmach i są gdzieś ‘tam’, ale nie ‘tutaj’. Nie tutaj gdzie mieszkam, nie tutaj na świecie. Chyba w ogóle myślałam, że są ludzie, których tacy jak ja w ogóle nie widzimy i to oni biorą narkotyki, czy palą zioło, a w naszym świecie one nie istnieją. Jednak życie dziecka od życia nastolatki jest bardzo odmienne. Przyszedł ten nastoletni czas. Koledzy i znajomi też przecież dorastali. I okazało się, że to zło, wcale nie jest takie odległe. Być może byłam ‘nastoletnim dzieckiem’, które za dużo widziało jak na swój wiek, ale to tylko umocniło moją nienawiść do narkotyków.

Mniej więcej w tym momencie pojawiła się świadomość i myśl ‘Narkotyki uzależniają. To zło potrafi sprawić, że człowiek nie będzie umiał bez niego żyć i będzie pochłaniać go bez litości.’ I wtedy desperacko moje myśli niezależnie ode mnie zaczęły krzyczeć: „Muszę pomóc tym ludziom. Muszę zrobić wszystko, żeby ci, którzy mają z tym styczność, nie uzależnili się”. A co jeśli już są uzależnieni? Myślałam, że uzależniony człowiek jest już przegrany, ale w końcu przyszła odpowiedź. Stadium uzależnień. Człowiek może z tego wyjść, ale sam musi tego chcieć i w porę się opamiętać. Nie jest stracony już na początku uzależnienia, ale w końcu przychodzi moment, w którym nie będzie już na tyle silny psychicznie, żeby walczyć o godne życie.
Nie pamiętam skąd się o tym dowiedziałam, to pewnie było w szkole na pierwszej w moim życiu rozmowie na temat uzależnień. Czyli całkiem niedawno. Wcześniej nie wiedziałam skąd dowiadywać się więcej. Nie mogłam z nikim o tym rozmawiać, bo, według mnie, 99, 9% młodzieży mówi, że marihuana nie uzależnia. Wtedy wszyscy mi tak mówili, a ja mimo to, miałam swoje zdanie. Dlatego z kim miałam rozmawiać na ten temat, skoro nikt nie wierzył małej Oli, która nigdy nie chciała spróbować? O twardych narkotykach mieli zdanie, że to syf. Wszyscy. Wszyscy moi znajomi i nieznajomi, po prostu takie było rozpowszechnione zdanie na ten temat. Ci, którzy brali, przecież o tym nie mówili i nie opowiadali o swoich doświadczeniach, na pewno nie przy takim dziecku jak ja, a ci, którzy nie brali, po prostu o tym nie mówili.
A dorośli? Wyobraźcie sobie, że macie mniej więcej 12 lat, przychodzicie do mamy i zaczynacie temat narkotyków. Jaka byłaby jej reakcja?
A Ty, mamo dziecka, jeżeli jakaś mnie czytasz, zastanów się, co byś pomyślała, gdyby Twoje dziecko w tym wieku przyszło i zaczęło ten temat.
Z takimi dziećmi po prostu się o tym nie rozmawia, bo mimo nastoletniego wieku, naprawdę są jeszcze dziećmi. Skąd miałam się więcej dowiadywać na temat ZŁYCH narkotyków? Wtedy myślałam, że jestem duża, ale wiedziałam, że nie powinnam o tym z nikim rozmawiać, bo mimo mojego nastawienia, zaczną się martwić, że w ogóle się tym interesuję. Gdyby teraz przyszło do mnie takie dziecko i powiedziało: „Narkotyki są złe. Są wszędzie, uzależniają ludzi, niszczą im życie, a ja czuję, że muszę im pomóc” i powiedziałoby to ze śmiertelną powagą, pewnie by mnie zamurowało, bo przecież to nie jest temat, którym interesuje się takie dziecko.

Czytasz dalej? Dziękuję. :)
Chciałam rozumieć jak to się dzieje, że człowiek się uzależnia, jak mu pomóc, dlaczego tak trudno mu zauważyć, że to go niszczy i tak trudno z tym skończyć. Nikt nie powiedział mi: zacznij czytać książki, zainteresuj się psychologią, to zrozumiesz więcej. Sama do tego doszłam. Wtedy przyszło to dziwne pragnienie pomagania innym w ogóle. Nie tylko uzależnionym. Chciałam w przyszłości studiować, ale z moim zapałem wiedziałam, że to niemożliwe, że się nie uda, na pewno się nie uda. Jakiś czas temu, w momencie kiedy sama najbardziej potrzebowałam pomocy, doszłam do wniosku, że ciągle chcę pomagać. Ta chęć pomagania zmieniła moje życie. Nikomu tak naprawdę wtedy nie pomogłam, a ta zmiana wcale nie była dobra. Pomyślałam, że nie potrafię pomagać. I próbowałam przestać. Ale mimo to, w głębi duszy czułam, że muszę. To nie była moja chęć, to był taki wewnętrzny głos. Próbowałam go uciszyć, ale to nic nie dało. Dlatego przestałam z tym walczyć.
Pierwsza książka o narkotykach. „Pamiętnik Narkomanki”, urwane zdania w połowie, słowa nie składające się w logiczne zdanie. Myślałam: „Co to w ogóle jest? I to jest moja lektura?!” W końcu zaakceptowałam i zrozumiałam styl, jakim była napisana i przeczytałam do końca.
B. Rosiek była pierwszą osobą, która opowiedziała mi o swoim uzależnieniu. Zrozumiałam trochę więcej. To był szok, że to się naprawdę zdarza, ale przecież byłam tego świadoma. Dobrze pamiętam tę książkę i moment w moim życiu, w którym to czytałam. W wakacje czytałam „My, dzieci z Dworca Zoo” i znowu zachciało mi się czytać takie książki. Jakiś czas później znalazłam w Internecie inną książkę Rosiek. Pytania: „To ona napisała coś jeszcze?” I zaskoczenie: „Tak, tego jest więcej! Prawie wszystko związane z narkotykami i jej chorobą psychiczną.” Oczywiście zamówiłam. Do dziś przeczytałam razem z Pamiętnikiem jej 3 książki. Musiałam przestać, bo nie chciałam, żeby moje zainteresowanie książkami ograniczyło się tylko do takich. Zresztą, znowu doszłam do wniosku, że nie nadaję się do pomagania.
Ale potem znowu poczułam potrzebę czytania takich książek, po przeczytaniu „My, dzieci z Dworca Zoo” koleżanka poleciła mi „Milion Małych Kawałków” i tak zachwalała tę książkę, że w końcu kupiłam. Wątpię, żebym kiedykolwiek poznała lepszą książkę o uzależnieniu. Zaparło mi dech w piersiach przy ostatnich stronach. Autor za znęcanie się nade mną emocjonalnie powinien ponieść jakąś karę :) Na marginesie, wiem, że ta koleżanka to czyta, dlatego pozdrawiam, całuję i w ogóle, Paula, jesteś super! :* :D

Poza tym...
Od jakiegoś czasu interesuję się prawem. To też chciałam studiować, ale oczywiście zapał znikł, zeszłam na ziemię, przypomniałam sobie, że przecież mi się nie uda. I w tym momencie dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzą. Tym, którzy często mi to powtarzają i tym, którzy nigdy mi tego nie powiedzieli. Być może o tym wiem, może pokazali mi to w jakiś sposób.
Zawsze zwracam uwagę na szczegóły.
I zawsze wiem trochę więcej, niż mówię.

Jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które mnie interesują, ale to o czym napisałam, jest chyba najważniejsze.

Jeszcze jedno
Nigdy nie wiedziałam o co mi chodzi. Chciałam czegoś, a jednocześnie tego nie chciałam.
Czułam coś, a jednocześnie miałam świadomość, że to jest złe, że nie powinnam tak czuć.
To wszystko komplikowało i w końcu doszłam do wniosku, że po prostu nie rozumiem siebie, więc zaczęłam czytać książki psychologiczne.
Już od jakiegoś czasu chciałam zacząć prowadzić bloga, ale myślałam, że nikt nie będzie tego czytał. Teraz próbuję zmienić wszystko na lepsze i to, że tutaj piszę, a Ty to czytasz, to pierwszy krok w praktyce do zmian. Akurat w ten sposób próbuję poradzić sobie ze swoim słomianym zapałem, dlatego bardzo szczerze dziękuję Ci, że dobrnąłeś, czy dobrnęłaś do końca :)
W zamian za to będę pisać tu o wszystkich najważniejszych sprawach, które wyczytam w tych mądrych psychologicznych książkach, a Ty, byś może, też zechcesz zmienić swoje życie. Ja będę zadowolona, bo komuś pomogę, a ty, bo ktoś Ci pomógł :)
Podsumowując: zamiłowanie do resoraków zamieniło się w uśmiech na twarzy na widok sportowego BMW, czy Mustanga z lat 80 (te najnowsze też są super), widok każdego ścigacza czy crossa wywołuje mój uśmiech. Poza tym lubię strzelać, co prawda miałam okazję tylko z wiatrówki (nie wliczając pistoletów na kulki ;> ), ale kiedyś będzie okazja żeby zacząć jeździć na własnych dwóch kółkach i zacząć chodzić na strzelnicę. Poza tym, na wf jestem jedyną dziewczyną, która zamiast grać w siatkę itp. zawsze bierze piłkę do nogi.
Znajomi się ‘ulotnili’ bez słowa, teraz nie obchodzi ich, jak mocno dostaję, widocznie doszli do wniosku, że skoro wytrzymywałam dostając piłką, to teraz też wytrzymam.
Wytrzymałam. Każdy najmniejszy szczegół, który tu opisałam, miał znaczenie w moim życiu.

Komentarze

  1. dosc ciekawe , ja w sumie sama jestem uzalezniona na szczescie,nie szczescie? od nie narkotykow ... no i co mam duzo powiedziec .. ciezko jest pomoc takim ludzia , jak oni sami sobie pomoc nie potrafia najlepszy zywy przyklad to ja ;))
    pozdrawiam -> laylaylisa.blogspot.com
    PS: tak czytalam dalej i wytrwalam do konca ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałabym, że cieszę się, że mnie rozumiesz, ale to raczej ja rozumiem Ciebie. Walka z jakimkolwiek uzależnieniem jest trudna, ale możliwa do wygrania, trzeba mieć silną wolę, a Ty na pewno ją masz, więc mam nadzieję, że za jakiś czas napiszesz mi tutaj, albo przeczytam na Twoim blogu, że Ty ją wygrałaś! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, ciekawie napisany post. Podziwiam cie za pasje do piłki nożnej. To dosc niewdzięczny sport. Czekam na dalsze posty!
    zofiastories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ~www.kwietniowaaa.blogspot.com18 lipca 2015 14:56

    Zaczynając od początku-też jako dziecko bawiłam się głównie z chłopakami, grałam w piłkę, rozrabiałam jak oni wchodząc na drzewa i oczywiście nieodłącznymi akcesoriami były samochodziki i żołnierzyki;D


    Zadałaś tam w tekście takie pytanie co jako matka pomyślałabym, gdyby dziecko wypowiedziało się w taki sposób o narkotykach. Nie jestem matką, ale mogę się domyślać, że najpierw by było zmieszanie, ale po chwili pogadałabym z takim dzieckiem na ten temat. Wiadomo, że nie tak jak się konwersuje z osobą dorosłą, ale przekładając to na język dziecka.

    Podajesz tytuł książki "My, dzieci z Dworca Zoo" a ja znowu przypomniałam sobie, że nie czytałam tej książki. Tego typu książki bardzo dobrze mi się czyta, ciężko mi powiedzieć dlaczego ale pochłaniam je. Muszę sięgnąć też po tą.

    www.kwietniowaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, jak jest, bo samemu trzeba przez to przejść, by zrozumieć, czym jest piekło. Świat jest z ciebie dumny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba nikt nigdy nie napisał mi komentarza wyczerpującego temat, tak jak Ty :)
    jak chcesz, to mogę Ci podesłać tytuły takich książek, bo trochę ich przeczytałam i znam dużo tytułów, które jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ,swiat nie ma powodów, żeby być ze mnie dumnym, ale dziękuję, że tak uważasz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ~www.kwietniowaaa.blogspot.com19 lipca 2015 03:11

    Pewnie, podeślij mi pare tytułów, jak tylko uporam się z pisaniem pracy licencjackiej to tak bardzo chciałabym przeczytać coś ciekawego!

    Myślałam, żeby przeczytać pięćdziesiąt twarzy greya, bo leża u mnie dwie części tej książki już od tak długiego czasu, że kurz je pokrył. Kupiłam je już dawno, ale jednak przeczytam chyba dopiero jak szał na to minie. Kiedy z każdej strony słyszę tytuł tej książki czy filmu to aż odechciewa mi się zagłębiać w czytanie. Dziwne, jak jest na coś szał to ja jak na złość tego nie chce. Z tego względu poratuj jakimiś tytułami;>

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Walenting

Bierzmy przykład z Roberta!

Każdy z nas jest sobie Bogiem